Opis zbiórki
Zuzia walczy z glejakiem – śmiertelnie niebezpiecznym guzem mózgu! Szansę na zdrowie i powrót do pełni sił da jej operacja w uniwersyteckiej klinice w Tuebingen, której podejmie się jeden z najlepszych neurochirurgów dziecięcych w Europie – prof. Martin Schuhmann. Mamy jednak krytycznie mało czasu! Jeszcze w grudniu operacja musi zostać opłacona, guz nie czeka… Prosimy, pomóżcie ratować Zuzię!
Nasza córka Zuzia to pełna energii i pomysłów na życie nastolatka. Uwielbia konie i muzykę. Niestety, jej radosne, młode życie zakłóciła dramatyczna diagnoza… Guz mózgu zmienił wszystko, zabrał radość, a dał strach i niepewność jutra… Jednak i my, jej rodzice, i Zuzia, jesteśmy zmotywowani do walki!
Zagraniczna operacja wycięcia guza jest największą szansą dla naszej córki! Choć niesie za sobą ryzyko, niestety nie mamy innego wyjścia – Zuzia bardzo chce żyć, a to jedyna nadzieja… Prosimy o pomoc, bo mamy bardzo mało czasu, by zgromadzić gigantyczną kwotę!
Jeszcze wiosną tego roku Zuzka cieszyła się życiem. Chodziła do liceum oraz do szkoły muzycznej, w której uczyła się grać na gitarze i na kontrabasie. Była aktywną dziewczynką, lubiącą różnego rodzaju sporty, ale jej największą pasją od dawna były konie i jeździectwo. Właściwie w każdy weekend byliśmy w stadninie. Teraz ta miłość do koni to jeden z jej motorów napędowych w walce o zdrowie. Zuzia powtarza, że zrobi wszystko, żeby nadal mogła jeździć konno!
Problemy ze zdrowiem Zuzi zaczęły się niepozornie – od powracającego bólu głowy. Najpierw wystarczała tabletka przeciwbólowa, ale potem doszły zawroty głowy i duże zmęczenie. Jeszcze sobie tłumaczyliśmy, że to normalne w okresie dojrzewania, jednak z czasem zaczęliśmy się zwyczajnie bać o córkę. Poszliśmy do neurologa.
Lekarz nie zbagatelizował objawów i wysłał nas na rezonans magnetyczny. Nie, że podejrzewał coś groźnego – bardziej, by nas uspokoić. Ale potem przyszła informacja, która zburzyła cały nasz świat… Okazało się, że w głowie Zuzi rośnie guz!
Dokładne badania potwierdziły, że to gwiaździak włosowatokomórkowy i Zuzia natychmiast trafiła do szpitala w Gdańsku. Pakowałyśmy się do szpitala i płakałyśmy obie… Zuzia pytała, co z nią będzie i co będą robić lekarze, a ja nie wiedziałam, co mam mówić...
Po dokładniejszych badaniach okazało się, że guz jest położony w bardzo ryzykownym miejscu i podczas operacyjnej próby usunięcia go może dojść do porażenia prawej strony ciała! Lekarze zdecydowali więc, że ryzyko jest zbyt duże i najpierw trzeba poobserwować nowotwór…
Wykonany w październiku ponowny rezonans wykazał, że glejak nie rośnie, ale jeden z lekarzy zwrócił uwagę na położoną w pobliżu torbiel. Usłyszałam, że jeśli ona pęknie, to będziemy mieć 5-6 godzin na uratowanie córki! Nikt jednak nie umie przewidzieć, kiedy to się stanie – może jutro, może za rok. To tylko spotęgowało stres, który i tak już nas paraliżował!
Przypadek Zuzi skonsultował prof. Martin Schuhmann, Dyrektor Departamentu Neurochirurgii Dziecięcej w szpitalu uniwersyteckim w Tybindze i uznał, że gotów jest podjąć się operacji! Operacja jest ryzykowna, ale jeszcze większe ryzyko to czekanie bezczynnie na pęknięcie torbieli i wzrost guza…
Stanęliśmy przed trudną decyzją, ale podjęliśmy ją – jeśli Zuzia ma szansę wrócić do pełni zdrowia, musimy tę szansę wykorzystać. Ciągłe czekanie w koszmarnym strachu by nas wykończyło…
Zuzia to bardzo dzielna, mądra i rozsądna dziewczynka, dużo rozmawiamy o jej chorobie. To ona podjęła decyzję o operacji – nie chcieliśmy jej nic narzucać. Córka bardzo chce wrócić do jazdy konnej… Marzyła o studiach medycznych, ale zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji operacji. Zmieniła więc klasę na tą o profilu humanistycznym, by w przyszłości móc znaleźć pracę, nawet jeśli nie będzie do końca sprawna… Jest bardzo dzielna…
Walczymy o to, aby Zuzia odzyskała zdrowie, a razem z nim radość życia! Bardzo prosimy o pomoc, byśmy mogli pozbyć się niszczącego życie guza mózgu już na zawsze!
