Już jutro koniec roku szkolnego 2019/2020. Za nami kilka trudnych miesięcy nauki on-line.....
Kto jest temu winien ??? Czy to jakiś spisek ? Wirus a może szalony naukowiec.... :)
Jeśli jesteście ciekawi czyja to wina, przeczytajcie opowiadnie, które napisała uczennica klasy VI Zuzanna Jereczek !
TAJEMNICA WUJKA
Na drodze do posiadłości państwa Witkiewicz zatrzymał się czerwony seat ibiza. Gdy tyko drzwi auta się otworzyły, rozległy się krzyki:
- Mama! Tata! – i przed pojazdem zatrzymała się trójka dzieci.
Najstarsza – Pola, była łudząco podobna do matki. Równie wysoka i szczupła, a przy tym blada, o czarnych, długich włosach. Tylko oczy miała zielone – po ojcu.
Dwa lata młodszy – Maciek, chłopak o jasnych, złotych włosach i niebieskich oczach, oraz szerokim uśmiechu pełnym białych, równych zębów – był zupełnym przeciwieństwem siostry.
Za to Ania – oczko w głowie mamy i taty, oraz słoneczko na niebie dziadków, miała włosy całkiem rude. Podobna do babci Danki, z włosami często związanymi w dwa warkocze i piegami, wyglądała jak Pipi Pończoszanka.
- Spokojnie dzieci! Zaniesiemy tylko zakupy do kuchni i wytulamy się za wszystkie czasy.
Maciek i Pola chwycili torby i ruszyli przodem.
- No dobrze… Ale zaraz jak odłożycie je w kuchni to idźcie zdezynfekować ręce. Tylko tego brakuje, żebyśmy się pochorowali.
Wirus i pandemia nie zmieniły za bardzo życia tej spokojnej, kochającej się rodziny. Jedyną zmianą były lekcje na komputerze, przez Internet. Od 9 do 12 Pola i Maciek siedzieli przed monitorami, a popołudniami bawili się z Anką na podwórku, które rozciągało się daleko poza horyzont.
- Kto to przyjechał!? – krzyknął wujek wychodząc ze swojego pokoju.
- Dziękuję bracie, że zaopiekowałeś się dzieciakami pod naszą nieobecność.
Tak naprawdę dzieci bawiły się same, a wujek pracował na komputerze. Nikt, nawet Pola, nie pomyślałby, że w ten weekend wujek zniknie.
W piątek wieczorem nikogo nie zdziwiło, że wujek nie oglądał z nimi telewizji, ani nie grał w gry planszowe. Piątkowe wieczory to była jego ulubiona pora do pracy, ale w sobotę rano, gdy nie pojawił się na śniadaniu, Pola i Maciek poczuli lekki niepokój.
- Mamo, dlaczego nie ma z nami wujka?
- Wujek jest dorosły i może robić co chce – odpowiedziała, ale unikała spojrzenia dzieci.
Po śniadaniu Pola i Maciek zwołali tajne zebranie. Ania wprosiła się na nie i gdy tylko próbowali wystawić ją za drzwi robiła maślane oczy. W końcu się przemogli i pozwolili jej zostać.
- Musimy znaleźć wujka – zaczął Maciek.
- Może mama ma rację?
- Nie gadaj głupot Pola. Wujek może być w niebezpieczeństwie. Zastanówmy się …
- Na pewno nie wyszedł z domu …
- Skąd wiesz?
-Zostawił maseczkę, klucze i parasol, a cały dzień pada.
- Faktycznie … zobaczmy czy jest w swoim pokoju.
Ale w pokoju go nie było. Zostało tylko niepościelone łóżko i otwarte okno.
- Pola … a co jeśli to porwanie?
- Nie … to niemożliwe!
Oboje rozejrzeli się po pomieszczeniu, gdy nagle weszła Ania, która niechcący rozrzuciła wszystkie papiery leżące na biurku.
- Anka! Nie zdążyłam ich jeszcze przejrzeć. Nie płacz … nie płacz. Spokojnie, to nie Twoja wina.
Przez następne dwie godziny podnosili każdą karteczkę i przeglądali jej zawartość. Niestety nic nie znaleźli.
- Pola! Maciek! Anka! Obiad!
Dzieciaki w pośpiechu wybiegły z pokoju i skierowały się do jadalni. Pod biurkiem została jedna mała, odręcznie zapisana karteczka.
Gdy posiłek dobiegł końca i dzieci chciały udać się na dalsze poszukiwania ich ojciec zawołał:
- A dokąd to? Wydaje mi się, że jeszcze nie odrobiliście żadnych lekcji. A ty Maciek masz mieć w poniedziałek test z polskiego, tak?
- Zgadza się … - mruknął niezadowolony.
- Zróbcie to teraz. Na niedzielę zapowiadają piękną pogodę. Może zrobimy grilla?
- Dobrze mamusiu – odparli Pola z Maćkiem i pobiegli do swojego pokoju.
Oboje usiedli przy biurkach i zaczęli odrabiać lekcje. Pola nie mogła skupić się na polach i objętościach sześcianów, a Maciek miał trudności, ze zwykle prostą i zrozumiałą dla niego ortografią. Oboje myślami byli zupełnie gdzie indziej.
Skończyli późnym wieczorem. Była już ta godzina, o której zazwyczaj kładli się spać, ale pod kołdrą ułożyli poduszki i na palcach wymknęli się z pomieszczenia.
Nie było łatwo przemieszczać się po ciemnym domu, a nagle, gdy już myśleli, że mogą bezpiecznie zapalić światło wpadli na swojego tatę:
- A kto tu po nocach chadza?
Pola i Maciek odetchnęli z ulgą. Widocznie ojciec nic nie wiedział o ich śledztwie, ale na nieszczęście musieli wracać do łóżka. I o ile Maciek szybko zasnął, to Pola wyobrażała sobie najczarniejsze scenariusze.
„Może porwano wujka i jego ciało leży gdzieś między krzakami?” – myślała. – „Albo wywieźli go zagranicę?”, „A może rodzice za tym wszystkim stoją!? To by wyjaśniało ich dziwne zachowanie”.
Rano zaraz po śniadaniu Pola podzieliła się swoimi przemyśleniami z bratem, ale on tylko pokręcił głową:
-Zwariowałaś? Nasi rodzice? Lepiej chodźmy jeszcze raz obejrzeć pokój wujka.
W pokoju ujrzeli Ankę, która podskakując krzyczała, żeby pobawili się w chowanego.
- Chyba już go nie znajdziemy …
- Co nam szkodzi? Ja szukam!
Anka schowała się pod łóżko, a Pola otworzyła szafę. Gdy ją zamknęła, oparła się o ściankę i zbladła.
- Co się stało?!
- Zobaczcie, znalazłam wujka!
W pokoju, do którego prowadziły ukryte w szafie drzwi było pełno komputerów, ampułek i fiolek. Pomieszczenie wyglądało jak najprawdziwsze laboratorium, pośrodku którego na miękkim krześle obrotowym siedział wujek.
- Widzę, że nawet tu się nie ukryję. Muszę przyznać, że jesteście strasznie ciekawscy. Nie przeczytaliście kartki?
- Jakiej kartki? – spytały chórem dzieci.
- Leżała na biurku …
- Musiała pod nie wpaść, gdy Anka zrzuciła dokumenty.
- Ale co wujek właściwie tu robi? – spytała ze zdziwieniem Pola.
- Trochę mi wstyd, ale już się chyba nie wywinę. Nie jestem zwykłym naukowcem, ani lekarzem. Prowadzę specjalne badania nad wirusami i ich mutacjami. W październiku ... nie byłem, tak jak wam powiedziałem na urlopie w górach, ale pojechałem spotkać się ze swoim kolegą z laboratorium w Chinach. Podczas jednych z badań stworzyliśmy wirus SARS-CoV-2 - wirus należący do grupy koronawirusów, z pojedynczą nicią o dodatniej polaryzacji ssRNA(+), który wywołuje ostrą chorobę układu oddechowego – COVID-19.
Dzieci zaniemówiły. „Czy cała ta pandemia to wina wujka?” – pomyślała Pola.
- … chcieliśmy się go pozbyć, bo wiedzieliśmy, że jest niebezpieczny, ale wymknął się spod kontroli i w błyskawicznym tempie opanował świat ... bardzo was przepraszam, ale nie mam czasu się z wami pobawić. Muszę znaleźć lekarstwo i uprzątnąć ten bałagan, który zapanował na świecie.
Pola, Maciek i Ania powoli wycofali się z pracowni.
- W życiu bym nie pomyślał, że to wujek.
- Ja też nie … nie przeszkadzajmy mu …
- Dzieci! Tata rozpala grilla!
- Już idziemy!
- Tak ładna pogoda, a wy cały czas w domu ...
„Ciekawe, czy rodzice wiedzą, co robi wujek?” – pomyślał jeszcze Maciek, zanim zbiegł po schodach razem z Polą i Anią.